magic

lato się kończy. za oknem szaro. buro. i deszcz. a u mnie w najlepsze trwa produkcja letnich ubrań. nie ma w tym nic logicznego. są za to, a raczej były, letnie materiały upolowane na wyprzedażach. nie mogłam czekać do następnego roku. no po prostu nie mogłam. i jak tylko zdobyłam tę wiskozę (cudo!) od razu zabrałam się za szycie. i to nie byle czego. pierwszego kombinezonu. a właściwie kombiszortów. uwielbiam szorty ale nie pokazuję się w nich publicznie. o zgrozo! nie cierpię swoich nóg. no ale ale! nie wytrzymałam. skusiłam się na nie trochę z ciekawości. a trochę z... ciekawości. przede wszystkim z ciekawości! wykrój jak zwykle wyhaczyłam w starej burdzie (5/2013, model 129 A). kombinowałam z rozmiarem bo tak naprawdę ten model stworzony jest dla osób do 160 cm wzrostu. jakoś wyszło. nie do końca tak jak na zdjęciach w magazynie. ale w ogóle mi to nie przeszkadza. jestem nawet bardziej niż zadowolona. nogawki są dość krótkie. jak na szorty przystało (no przecież!). i przeglądam się w lustrze i próbuję pozbyć kompleksów. i tak naprawdę zaczynam się przyzwyczajać do tej "nagości". to pewnie sprawka kolorów. tego wysypu kontrastujących kwiatów. no nie mogę się nie uśmiechać! jedynym problemem okazał się dekolt. bo jak już zaczęłam kombinować przy krojeniu wykroju, to kombinować nie przestałam przy jego składaniu do kupy. musiałam o czymś zapomnieć. coś ominąć. z czegoś zrezygnować. no po prostu nie działa! póki co spinam go dyskretnie agrafką. przyjdzie jeszcze czas na trwalsze rozwiązanie. póki co tworzę kolejne letnie kreacje. stay tuned! 

aha! dziś wyjątkowo zdjęcia z życia wzięte. nie daję rady uchwycić tych kombiszortów na wieszaku. to jakiś koszmar. kwiecista niczegonieprzypominająca plama. 
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 

summer's almost gone. it's raining outside. and the sun is hidden somewhere out there behind the clouds. at the same time i can't stop sewing summer clothes. there's no logic to it. but what else can i do? i can't wait till next summer. i just can't. my new summer fabrics are screaming and calling me from the closet. they wouldn't forgive me. so almost as soon as i got this viscose (gorgeous!) i started to create something. the thing! my first playsuit. not any playsuit. a short playsuit! i love shorts but usually i don't wear them in public. i hate my legs. brrrr! but but! i couldn't resist. i'm a very curious person. and the curiosity pushed  me to sew this thing. i took the pattern from an old burda (i did it again!) 5/2013. it's 129 A model. the thing is that it's originally made for people up to 160 cm. i used my creativity and huge experience in improvisation and finally i've made it. i've successfully adapted it to my 171 cm. and it looks better than i thought it would. it stays quite short. very short. but i'm trying to get used to it. get used to this new and strange leg nudity. i look in the mirror and actually i like it a lot. am i getting rid of my insecurities? it must be magic. magic of colors. i just can't stop smiling looking at those contrasting flowers. it's perfect! almost perfect. i have a small problem with the neckline. it doesn't work! i must have forgotten about something. was i improvising too much? most certainly! so, i'm discretely using safety pin to fix it at the appropriate level! it's the only solution for the moment. but i will find something more durable. meanwhile, i'm focusing on creating more summery looks. hoping hot days aren't over yet. stay tuned! 

one more thing. i'm showing you (exceptionally i think) my real life photos. it's a nightmare taking pictures of this playsuit. flowery one.   










Komentarze