Cat

nie sądziłam że kiedyś to powiem, ale lubię szyć spodnie. wydawać by się mogło że to skomplikowane. że rozporek. że kieszenie. że w ogóle, no jak to? prawda jest taka że modeli jest całe mnóstwo. wykroje mniej lub bardziej złożone, a materiały współpracujące lub nie. sam proces szycia może więc być ogromną udęrką, ale jeśli podejdziemy do tego racjonalnie to efekt końcowy może przerosnąć nasze oczekiwania. najważniejszy jest wybór odpowiedniego projektu odpowiadającego oczywiście naszym umiejętnościom i posiadanemu sprzętowi. później to już tylko satysfakcja. gwarantowana! i mnie właśnie ta satysfakcja napędza do działania.
wspominałam już kiedyś o magazynie la maison victor (przy okazji ramony (klik)). o moim nowym ulubionym magazynie. ulubionym bo co dwa miesiące - ćwiczę cierpliwość i nie szyję byle czego żebytylko. bo wybór modeli bardzo zróżnicowany. od damskich sukienek, przez kurtki dla maluchów, po męskie koszule czy swetry na drutach. bo każdy model dokładnie zilustrowany i proces szycia rozłożony na etapy. no uwielbiam. bardzo. w internetach aż roi się ostatnio od nowych młodych projektantów wykrojów. świetnych. kreatywnych. popularnych. masowo testowanych przez wszystkie szyciowe blogerki. mnie też często do tych testów ciągnie. ale szafa już pełna. więc nieśmiało ćwiczę świadome zaopatrywanie się w ciuchy. coś dla mnie bardzo nowego. la maison victor jest więc chyba dobrym rozwiązaniem. przynajmniej mam takie wrażenie. poza tym od dziecka lubię kartkować krawieckie magazyny. po kilka razy w tygodniu. pdf nie daje mi tej samej radości. to zupełnie nie to samo. oj nie. 
przechodząc do sedna sprawy. po otworzeniu nowego listopadowo-grudniowego numeru, od razu porwałam się do szycia. spodni właśnie. takich trochę od kostiumu. z kantem. w kratę oczywiście. byłam właśnie w trakcie oglądania mad mena - oczywista inspiracja latami 60tymi. w czasie szycia śledzilam wszystkie instrukcje baaardzo dokładnie. nie próbowałam wprowadzać własnych ulepszeń ani szukać drogi na skróty. pominęłam jedynie jedną tylną kieszeń i zdecydowałam się na długość nogawki 7/8. no bardziej w stylu betty draper. spodnie leżą perfekcyjnie. wyszły dokładnie tak jak chciałam. w dodatku udało mi się utrzymać niewdzięczny poziom linii kraty niemal we wszystkich miejscach. nogawkach. kieszeniach. nawet w wewnętrznej części rozporka. cudo!








Komentarze

Popular Posts